Obserwatorzy

niedziela, 21 sierpnia 2022

W co ja go zapakuje?

 Zanim przejdę do trzeciego w kolejności u mnie owada i zdradzę mój ulubiony modliszkowy gatunek, chcę napisać o dość ważnej kwestii trzymania naszych podopiecznych. 

 Tak więc, mały i dość ruchliwy berbeć (jak lubię nazywać modliszki na wczesnym etapie rozwoju - od L1 do L3) musi gdzieś przebywać. Na giełdach, na które uczęszczam modliszki dostaje zapakowane najczęściej w plastikowe sosjerki, które dość łatwo można zakupić w internecie lub po prostu wyczyścić po sosie z np. pizzy. 

 Jednak, gdy te zamawiam od hodowców, zdarza mi się otrzymać je w kliszówkach. Były one dla mnie początkowym zaskoczeniem, bo wydawały się dość klaustrofobiczne. Jeszcze fajniej było wrzucać tam muszki owocowe, które modliszka bardzo szybko łapała. Jednak dawały radę. Zostawiałam je do 2 wylinek w przód, aby potem przełożyć je do wspomnianych wcześniej sosjerek, lub przearanżowanych pojemników na mocz (niektórym łatwiej jest powiedzieć wprost - moczboxów). 

Maleństwo Popa spurca i jego zdobycz

 Jak zabrać się ,,stworzenia'' odpowiedniej sosjerki? Potrzebna nam będzie 1 sosjerka, siateczka, klej na gorąco i /lub zszywacz. Siatka w sosjerce może mieć różne rozmiary oczek, ważne by modliszka miała się na czym trzymać. 

 Siateczkę wystarczy skroplić klejem na środku, lub zszyć zszywkami. Osobiście zawsze staram się zrobić na boku ściankę z siatką by ułatwić im polowania i poruszanie się. Warto też dorobić kilka dziurek igłą dla odpowiedniej wentylacji. 


Efekt użycia kleju i zszywek



 Z pojemnikiem na mocz sprawa jest bardziej pracochłonna. Przedstawię mój sposób na nie. Klasycznie, potrzebny będzie nam ten świetnie się kojarzący pojemnik na mocz, siateczka (dla mnie idealnie sprawdza się siateczka terrarystyczna, którą kupuję na giełdzie), klej na gorąco. Zajmie nam to dłuższą chwilę, ale gwarantuję, że będzie warto. 

 Zawsze zaczynam od zrobienia dziury na siatkę u góry podgrzewając igłę i idąc od pierwszego wbicia naokoło, czasem pomagając sobie nożyczkami. Potem na wieczko naklejam siatkę (nie polecam pod, choć można). Robiąc dziurki na dole kubeczka, przymierzam siatkę i wycinam odpowiednie długości. Tu zostawiam sobie 2 możliwości - siatka dłuższa z jednej strony lub dwa fragmenty naprzeciw siebie. 

Efekty (widać, że używane 👀)


 Żadna (mniejsza oczywiście) modliszka nie miała problemu z wylinkowaniem. Oczywiście nie wkładamy nic do środka, żeby owad nie zaczepił się i nie uszkodził. 

 O tubach na imago napiszę już kiedy indziej bo to już większa sprawa. 

M.K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Istny paradox

 Podczas kolejnej już giełdy, zdecydowałam się na nowy gatunek modliszki. Wiele słyszałam o niejakich liściogłowych, więc długo się nie zast...