Obserwatorzy

wtorek, 27 września 2022

Istny paradox

 Podczas kolejnej już giełdy, zdecydowałam się na nowy gatunek modliszki. Wiele słyszałam o niejakich liściogłowych, więc długo się nie zastanawiając postanowiłam z nimi wrócić. Po dłuższej rozmowie dowiedziałam się, że jest to gatunek znoszący obecność innych osobników swojego gatunku, co zaciekawiło mnie nie na żarty. 

Pytając o tubę, która została mi po mojej pierwszej modliszce, dowiedziałam się, że zmieszczą mi się tam 3 dorosłe samice lub 5 samców. Przystałam na pierwszą z opcji zakupując 3 dość młode samice (tak mi się przynajmniej wydawało w tamtym momencie). Poznając ludzi z mojego koła, które na tych giełdach ma swoje stoisko dowiedziałam się, że płeć u tych modliszek jest niezwykle prosta do odróżnienia - wystarczy spojrzeć na ich wyrostek na głowie, który u samic jest zdecydowanie szerszy u samca węższy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy co z tego wyniknie. 

Tu samica od boku

Tu (prawie) idealnie pokazany samiec 


Nie przejmując się jakoś bardzo stwierdziłam, że wszystkie zamieszkają w dużej tubie, a cudne trio nazwałam trzema muszkieterkami. Wszystko działało bez zarzutu, no może zamiast karmienia, bo te leniwe kluski naprawdę długo się do niego zbierają. Polecam pokarm latający, wtedy potrafią pokazać pazury. U mnie były to barciaki, rany jak one za nimi latały... 

W miarę upływu czasu zobaczyłam, że jedna z moich samic urosła wątła i mniejsza co mnie dość zaskoczyło. Święcie wierząc słowom pani hodowczyni, byłam przekonana, że to jakaś mała samica. Jednak w miarę mojego zagłębiania się w temat dymorfizmu płciowego tego gatunku, szybko zostałam sprowadzona do parteru dowiadując się, że to po prostu samiec. Nie mając gotowego pojemnika dla niego chwilowo zostawiłam je razem, co zapoczątkowało próbami skoku na samice i w rezultacie składanie przez nie ootek. Miałam ich kilka w pewnym momencie. 

I zawał co ta jedna modliszka taka dziwna 😱

Niestety niedługo potem jedna z samic zaczaiła się na niego i zjadła (wpadłam na koniec niestety). Obserwowanie procesu składania ooteki było czymś... Niezwykłym. Wyglądało to jak lepienie pianki. Część z nich, która była niezapłodniona do dziś u mnie jest w kliszówce i wykorzystywane są do celów edukacyjnych. Śmiesznie wyglądają te wszystkie miny ludzi kiedy patrzą na wylinki i widzą podłużne sami nie wiedzą co 😂 a ja dzielnie wychodzę i tłumaczę, że w tym modliszka wkleja swoje jaja, z których wylęgają się młode. 

Tak właśnie wyglądają ooteki paradoxy 


No właśnie młode. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam maciupką paradoxę, krzyczałam z radości i czekałam na więcej, ale nic więcej nie wyszło. Chowając ooteki do kliszówki, zapominając o nich zajęłam się maluszkiem. Długo biedak nie pożył bo zdechł po pierwszej wylince, co sprawiło mi dość sporą przykrość. Przypominając sobie o pojemniczku odkryłam tam żyjące 4 maluszki, które szybko przełożyłam do ich własnych ,,kwater''. Jeden był w strasznym stanie i musiałam ukrócić jego męki. Z kolejnej trójki został mi jeden jedyny maluch, który aktualnie zamieszkał z kolegą zakupionym na giełdzie.

Czego się nie spodziewałam, właśnie zielony samiec (raczej za często u paradox niespotykany) zrobił się brązowy, a takiego właśnie koloru młoda samiczka wybarwiła się na śliczny jasnozielony kolor. To prawdziwy paradoks!

Jak widać młodzi zawsze chętni do współpracy 

Pod koniec wspomnę tylko robiąc fajny wstęp do posta o edukacjach, że od tego gatunku zaczęło się moje dzielenie się wiedzą na szerszą skalę. Zabierając moje 2 samiczki po raz pierwszy ze sobą, nawet się nie spodziewałam, że zostaną tak dobrze odebrane i będą bohaterkami tak wielu zdjęć i filmów. 

Tu zdjęcie wykonane na giełdzie, gdzie samiczka łapie przerwę od brania na ręce 


Do następnego, M.K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Istny paradox

 Podczas kolejnej już giełdy, zdecydowałam się na nowy gatunek modliszki. Wiele słyszałam o niejakich liściogłowych, więc długo się nie zast...